Dla odmiany coś do zrobienia, ale i zjedzenia!
Babeczki marchewkowe… wzdycham do nich i czasami śnią mi się po nocach.
Przerabiałam ten przepis już wiele, wiele razy więc mogę z czystym sumieniem polecić go także wam.
Ingrediencje :)
4 średnie marchewki starte na tarce z dużymi oczkami
1,5 szklanki mąki tortowej1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
0,75 szklanki oleju
3 jajka
1 szklanka brązowego cukru
1 łyżeczka cynamonu
0,5 łyżeczki imbiru
0,25 łyżeczki gałki muszkatołowej
Lukier: cukier puder, sok z cytryny [proporcji nie podaję- robi się na oko, aż do uzyskania konsystencji gęstej śmietany]. Nakładamy na babeczki po około godzinie od wyjęcia z piekarnika.
Wykonanie jest banalnie proste. W jednej misce łączymy ze sobą wszystkie suche składniki, w drugiej misce wszystkie płyny [jaja, olej]. Składniki płynne dodajemy do sypkich, mieszamy i na koniec dodajemy startą marchewkę. Mieszamy mikserem. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni i pieczemy przez 25 minut. Smacznego :)
Babeczki wyszły pyszne :)
OdpowiedzUsuńMam pomysł, żeby następnym razem napełnić je masą z serka philadelphia (taką, którą przekładałaś ciasto marchewkowe) :) P.P.
Super pomysł. Pewnie sama wypróbuję następnym razem:)
OdpowiedzUsuńJa z reguły lukruję je po wystygnięciu, ale wersja light nie pozwala na takie fanaberie.
ps. miło cię tu widzieć- pozdrawiam!