Okazuje się, że poszukując czegoś można schodzić wszystkie sklepy, towaru jest w bród, a tego czego się szuka akurat nie ma. Szukałam bucików dla Oliwki, miękkich, elastycznych, nie skórzanych, nie różowych. Czy wymagam aż tak wiele? Okazuje się, że tak. Ciągle miałam wrażenie, że to o jeden warunek za dużo;)
To co wyszło spod igły nie jest idealne, nie opanowałam zagięć jakie tworzą się na styku podeszwy z resztą buta (dzianina chyba jest zbyt gruba, może też powinnam je szyć stopką z górnym transportem?). Szyjąc buciki skorzystałam z instrukcji dostępnej na stronie New Conceptions, jedyne co zmieniłam to rozmiar bucików. Szyjąc buty dla Oliwki, pokusiłam się też o uszycie drugiej pary dla naszego sąsiada Olka, ciekawe czy jest zadowolony i zjada je tak chętnie jak skarpetki;)?
Kasia
Słodziuni ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńŚliczne! Też miałam w planie uszyć dla Amelki, ale na zająca dostała dwie pary i na razie sobie odpuściłam. Choć takich jak chciałam, nie znalazłam. Może się jednak pokuszę....
OdpowiedzUsuńPolecam, najbardziej czasochłonne jest wycięcie wszystkich elementów, a potem to już z górki!
UsuńSą cudne! Takie piękne!
OdpowiedzUsuńTakie, takie słodkie :D
UsuńA co sobie uszyjesz to tego nie musisz kupować :) śliczne są butki
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!
UsuńCudne! :)
OdpowiedzUsuń