niedziela, 19 kwietnia 2015

Kolejna ofiara rozpruwacza...



Poradziłam sobie ze spodenkami, dumna z siebie jestem:) Nawet nie wiecie jak bardzo cieszy mnie każdy drobny krok, który stawiam w szyciu. Gdy nie ciskam materiałem w podłogę i nerw mnie nie bierze, a bierze zawsze gdy coś nie wychodzi.
Więc tak sobie pomyślałam... wyszły spodenki, to może spróbuję jakąś górę uszyć? Jakiś niby sweterek, niby bluzę, coś pomiędzy. Nie pozostało mi nic jak tylko sprawdzić jak wszyć rękawy, jak skroić materiał? To zawsze było dla mnie zagwozdką, dlatego by się dowiedzieć rozprułam jedną z dziecięcych bluzeczek. No trudno, bez ofiary się nie obędzie. 



Odrysowałam wszystkie części, a następnie naniosłam drobne zmiany, takie które po pierwsze rozumiałam, a po drugie moja wyobraźnia przestrzenna była w stanie ogarnąć. 


Wycięcie wszystkich elementów z dzianiny i zszycie, to była chwila. Najdłużej zeszło mi z naszywaniem lamówki... oj, tym razem to była walka! Ale pomijając kilka niedociągnięć- wygrałam.



Na koniec pozostało tylko nabić napy oraz upewnić się, że tym razem nigdzie się nie wybierają. No i jeszcze prasowanie... ale to już jutro.



Mam nadzieję, że moje opisy są proste i zrozumiałe, bo taki był zamysł. Chciałabym by choć jedna osoba, po przeczytaniu moich wynurzeń i po obejrzeniu zdjęć, stwierdziła, że to jest proste i by chciała coś uszyć. Ktoś? Coś?

Kasia

3 komentarze: